Najczęściej popełniany błąd przy wyborze studiów

0 Comments

Ruszył sezon akademicki. W mieście, w którym mieszkam od razu zrobiło się tłoczno od napływającej liczby studentów. Nie jest tajemnicą, że studia stały się zjawiskiem powszechnym, przez co jednocześnie straciły na wartości. Niedawno tygodnik „Wprost” opublikował wypowiedź rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego, zawierającą słynne zdanie: „przyjmując na studia młodych ludzi w takiej ilości jak teraz, my ich oszukujemy”[1]. Z wypowiedzi profesora opublikowanej przez „Wprost” wybrzmiał jeden, znaczący fakt: studiowanie nie gwarantuje zdobycia zatrudnienia. Kropka. Tymczasem ogromne rzesze młodych ludzi wciąż „pchają” się na uczelnie wyższe popełniając przy tym jeden z najgorszych  błędów: wybierają kierunki, które w ich odczuciu mają pracę zagwarantować. Z drugiej strony uczelnie otwierają nowe kierunki o coraz bardziej dziwacznych nazwach, oferując „lepsze przygotowanie do sprostania wymogom rynku pracy”. I tak tkwimy w niewiedzy i samooszukiwaniu się. Muszę przyznać, że rzadko spotykam studentów, którzy wybierają studia z pasji i zainteresowania! Przyszli studenci wybierając kierunek studiów zadają sobie trzy bezsensowne pytania:

 

  • „co po tym będę robił?”
  • „gdzie po tym mogę pracować?”
  • „ile zarobię na stanowisku X, które zapewni mi studiowanie kierunku X?”.

Niestety żadne z tych pytań nie doprowadzi do adekwatnej odpowiedzi. Obecnie kierunek studiów nie ma znaczenia. Samo studiowanie – nie ma znaczenia. Studiowanie zarządzania nie zagwarantuje pracy w prestiżowej firmie na stanowisku menadżera. Studiując historię niekoniecznie trafisz do IPN-u albo do obsługi xera. Wybierając się na prawo masz niewielkie szanse zostania prokuratorem, adwokatem, radcą prawnym czy sędzią… itd.                                                Oceniając kierunek studiów wyłącznie pod kątem możliwości zatrudnienia młodzi studenci popełniają fatalny błąd, który skończy się rozczarowaniem i zmarnowaniem czasu. Jak zatem wybrać kierunek studiów? Myślę, że najważniejsze pytanie powinno dotyczyć tego czy w ogóle chcę studiować. Jeżeli ktoś dochodzi do wniosku, że lubi się uczyć, posiada pasję i dziedzinę, którą warto rozwijać dzięki studiowaniu – to jak najbardziej. Nie ma nic lepszego niż pójście na kierunek pasjonujący, dający osobistą satysfakcję. I nieważne czy jest to filozofia, historia sztuki czy inny kierunek obecnie uznawany za „niepotrzebny” na rynku pracy. Ważne, że ten kierunek dla samego studenta wiąże się z rozwojem.

Jeżeli natomiast ktoś uświadomi sobie, że nie wie co chce robić z własnym życiem, a studia go nieszczególnie interesują – radzę zrezygnować z aplikowania na uczelnię wyższą tylko dlatego, że inni tak robią. W takiej sytuacji warto wziąć tzw. „gap year” i skupić się na sobie oraz własnej przyszłości. Dobrym krokiem będzie zaangażowanie w jakieś działania społeczne, projekty, ewentualnie zrobienie kursu, skorzystanie z oferty szkół policealnych – cokolwiek, byleby odpowiadało to osobistym zainteresowaniom i predyspozycjom. Rozwój osobisty najbardziej ukierunkowuje na aktywność zawodową, natomiast studiowanie bez sensu to przyszłość bez sensu i praca bez sensu. Myślę, że najlepszym gwarantem zatrudnienia jest pasja. I to w jej kierunku powinno się zmierzać.

 

Notka o mnie:

Magdalena Rak – psycholog, socjolog, doktorantka i specjalistka w pielęgnacji cery. Obecnie zajmuje się zawodowo rozwojem pracowników i rekrutacją. Prywatnie pracuje nad otwarciem Studia Psychokosmetyki będącego połączeniem dwóch pasji: psychologii w nurcie SR i kosmetyki profesjonalnej.

 

[1]          https://www.wprost.pl/nauka/10025473/Rektor-UJ-Przyjmujac-na-studia-mlodych-ludzi-w-takiej-ilosci-jak-teraz-my-ich-oszukujemy.html [Tryb dostępu: 3.10.2016]