Inne życie… czy też – każdy z nas jest inny?

0 Comments

Życie z niepełnosprawnością, dysfunkcją , niedowładem …innością – określeń wiele. Czy takie życie  jest trudniejsze od funkcjonowania bez choroby ? W tym artykule spróbuję odpowiedzieć na to pytanie. Obracam się w towarzystwie różnych ludzi. I z wykształceniem wyższym i tym zawodowym . Na pozór zdrowa osoba przy bliższym poznaniu okazuje się, że choruje od lat. Stara się o rentę, miała wypadek przy pracy, wiele lat leczy się z depresji … itd. Człowiek wyglądający na pozór na zdrowego jest osobą uzależnioną od substancji psychoaktywnych, a inny leczy się z seksoholizmu. Czy to możliwe? Tak. Wiele chorób nie jest wypisanych na twarzy czy też widocznych na pierwszy rzut oka. Weźmy osobę z niedosłuchem. Nie każda nosi aparat zewnętrzny- może mieć wszczepiony od wewnątrz. Nie wiemy, że szumu liści, powiewu morskiej bryzy czy skomlenia kota w piwnicy nie jest w stanie usłyszeć, choć bardzo by chciała. Nie zdajemy sobie sprawy, jak pięknie jest widzieć twarz ukochanej osoby, kolory tęczy na niebie czy rozpoznawać ulicę. Jak cudnie jest czuć ból w stawach po wyczerpującym i jakże wspaniałym treningu. Jak cudnie jest móc wyjść z domu i pospacerować wśród zgiełku miasta. Trywialne ? Dla wielu tak , lecz dla wielu to sytuacje nie możliwe z powodu choroby, wady czy odczuwanego lęku.

Wśród grona moich podopiecznych, z którymi pracowałam, był Tomek. Był to chłopak po 30-sce , z wyglądu zewnętrznego, dla wielu, przystojny, dobrze zbudowany. Jak by to ująć slangiem młodzieżowym  – „ciacho”. Jego styl ubierania mógł powodować zachwyt i szacunek. Zawsze schludny ,czysty, pachnący. Koszula , spodnie w kancik albo dżinsy, buty wypastowane na błysk. W rozmowie elokwentny. Uwielbiał literaturę i muzykę poważną. Potrafił w kilka sekund zanucić Beethovena czy zarecytować Odę do młodości. Ponieważ nie ulegam tak szybko pierwszemu wrażeniu ( które zresztą w wielu przypadkach jest mylne) chciałam go poznać bliżej. Na moich zajęciach udzielał się przeciętnie, rozmawiał z innymi osobami w grupie. Wydawało się , że wszystko jest w porządku. Lecz w pewnej nieoczekiwanej , choć dość codziennej sytuacji, poznałam jego „sekret”. Pewnego dnia do naszej grupy doszedł nowy uczestnik i … Tomek stał się chamski, agresywny i nie chciał współuczestniczyć. Jak byście go ocenili ? Nie lubi nowych , nie spodobał mu się wizualnie ? A może stwierdzilibyście, że ma jakieś problemy psychiczne? Odpowiedź była zaskakująca. Tomek pochodził z chrześcijańskiej, bardzo uduchowionej rodziny , a chłopak , który doszedł do naszej grupy, był wyznawcą islamu. Na dodatek był homoseksualistą żyjącym w partnerskim związku. Dla Tomka to było zbyt wiele. Nie potrafił , nie chciał zrozumieć, a tym bardziej zaakceptować. Jesteście zdziwieni ? Jak można mieć, aż takie problem z religią innej osoby ? A jednak… Dla niektórych ich własny osób sposób bycia wydaje się tak prosty , ale i często schematyczny i ograniczony, że nie przyjmuje innej rzeczywistości.

Grzegorz, 40- letni, szczęśliwie żonaty mężczyzna prowadzący własną firmę informatyczną. Szczęśliwy posiadacz pieska i kotka oraz rybek akwariowych. Co rok jeździ z żoną nad morze na urlop. Chętnie nawiązuje nowe kontakty, cierpliwy i pomocny. Niezależny finansowo , bystry , świetnie znający się na swojej branży. Szczęśliwy? Grzegorz twierdzi, że ma w życiu wiele szczęścia i jest dumny z tego co osiągnął. Jego życie było pasmem niespodzianek , zaskoczeń, łez smutku i załamania jednocześnie z wielką nadzieją i optymizmem. Grzegorz urodził się w 5 miesiącu ciąży. Był wyczekiwanym pierwszym dzieckiem swoich rodziców. Niestety matka jego podczas ciąży miała wypadek samochodowo co było skutkiem zagrożenia i rozwiązania przedwczesnego ciąży. Urodził się malutki i niepełnosprawny. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Lecz wiara jego rodziców uczyniła cud. Grzegorz przeżył , lecz pozostał niedowład nóg i lekka niepełnosprawność intelektualna, która wpływała na trudności w zapamiętywaniu, dyslekcję i dysgrafię. Mimo tego, Grzegorz „rósł w siłę”, a miłość jego rodziców motywowała go do pokonywania trudności. Skończył szkołę z wyróżnieniem, chciał iść na studia. lecz zabrakło mu trochę punktów na egzaminie wstępnym. NIE PODDAŁ SIĘ. Rozwijał swoją pasję komputerową , zapisywał się na kolejne kursy komputerowe i je z wyróżnieniem kończył. Dziś, to mężczyzna prowadzący swoją firmę , ceniony fachowiec. Jego życie było by inne, gdyby zwątpił, gdyby skupił się na tym co go ogranicza, a nie co pozwala mu iść do przodu

Katarzyna 28-letnia matka samotnie wychowująca syna. Od zawsze mieszkała w mieście.

Wychowywana w niepełnej rodzinie. Ojciec alkoholik, matka mało interesowała się córką. Najwięcej czasu poświęcała jej babcia. Ona wychowywała, pilnowała by odrobiła lekcje, troszczyła się w chorobie czy pocieszała po nieudanym zauroczeniu. Ona była powiernicą i przyjaciółką. Gdy skończyła 18 lat zakochała się, sądząc, że to miłość na zawsze. Z miłości urodził się syn, lecz partner nie potrafił być monogamistą. Katarzyna mimo tzw. "kopa" od partnera wciąż wierzyła w jego zmianę. Znosiła jego zdrady, przymykała oko na jego cięższą nieraz rękę. W rozmowie z nią można było odnieść wrażenie, że jest szczęśliwa. Katarzyna (prócz masochistycznej natury) ma w sobie jeszcze jedną dysfunkcję. Jest słabego wzroku choć, jak mówi, nigdy nie sprawiało jej to problemów. Zawsze jest duszą towarzystwa. Rozbawia innych. Nie usiedzi w jednym miejscu. Rozkręca innych, każdego potrafi zintegrować. Gdy chłopcy do niej wzdychali, a ona radośnie się śmiała. Jest w niej tyle energii i życia. Zawsze mawia, że „Bozia nie dała jej sokolego wzroku, za to ruch tanga w porywie radości”.

 Jak wiele jest ludzi tak wiele jest inności. Nie ma dwóch identycznych osób, dwóch identycznych roślin czy dwóch takich samych kolorów. Mój nauczyciel plastyki ze szkoły podstawowej mawiał: „Nie ma ani koloru czarnego ani żadnego konkretnego. To ludzie dla ułatwienia sobie życia ponazywali je". I w tym wszystkim właśnie to jest piękne. Umieć dostrzegać piękno niewidoczne dla oczu. Potrafić cieszyć się tym co się posiada. Nie oczekiwać, nie wymagać tego, co nieosiągalne. Starać się , marzyć, realizować to, co jest dostępne i co sprawia, że czujemy dumę i satysfakcję z siebie. Niech każdy z Was poczuje w sobie wolność ptaka, siłę lwa i pokorę. Połączenie tych trzech cech wyzwoli w Was to co najpiękniejsze.

Życzę wszystkim odnalezienia w sobie siły i motywacji do pokonywania własnych słabości i osiągania własnych celów. Bo nie największym szczęściem jest zdobyć to, czego pragną wszyscy, lecz właśnie tego co budzi w nas strach i odwaga, by go pokonać.

Pozdrawiam wszystkich.

Judyta Sakałus